Święty Karolu, Zachęto do miłości i miłosierdzia, módl się za nami /Z Litanii do św. Karola/
Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza, 4 listopada, obchodzi swoje patronalne święto. Obecny czas Kościoła, a szczególnie jego wizja w nauczaniu Papieża Franciszka, jako Kościoła „ubogiego i dla ubogich” zachęca nas, by ukazać naszego wielkiego Patrona jako człowieka pełnego miłości i miłosierdzia.
2016-10-26
Historycy zwykli określać św. Karola Boromeusza jako wielkiego reformatora Kościoła. Często stawiają go jako wzór biskupa potrydenckiego. Natomiast mniej można usłyszeć o św. Karolu jako świadku miłosierdzia. A jednak 46 lat jego ziemskiego życia dają nam przykład niezwykłego miłosierdzia. W służbie Kościołowi mediolańskiemu, w służbie Soborowi Trydenckiemu z niezrównaną gorliwością głosił Boga, Jego miłość, na nowo rozpalając uśpioną wiarę i pobożność. Służył wszystkim z oddaniem. Stał się heroldem Bożego miłosierdzia nie tylko w czasie zarazy. Można rzec, że oddał życie, aby uczynić swój lud świętym. Stał się męczennikiem miłości.
Piękno Boga bogatego w miłosierdzie, Boga, który trudzi się w każdym człowieku, który nie oszczędził własnego Syna, pozwalając się w Nim zeszpecić, śmiertelnie zmęczyć, aby wydobyć z człowieka piękno Bożego obrazu, piękno podobieństwa do Jezusa, najpiękniejszego spośród synów ludzkich – oto źródło chrześcijańskiego miłosierdzia. Z Piękna Boga, które z miłości daje się wyniszczać, wypłynęło także piękno człowieczeństwa, kapłaństwa i biskupstwa św. Karola Boromeusza.
W przypadku Karola mamy do czynienia ze świętym, który nie pisał traktatów o miłosierdziu. To był święty, który działał. Sekret jego życia i dzieła, może nawet sekret jego osobowości znajdujemy nie tyle w jego pismach, ile w tym, czego dokonał. Kardynał Christoph Schonborn na Festiwalu Miłosierdzia w Rzymie mówił, że historia sukcesów chrześcijaństwa to nie dzieje militarnych czy politycznych triumfów, ale triumf doświadczonego miłosierdzia. Jedynie ono jest przekonujące. Słowa mogą być piękne, ale pozostają jedynie słowami. Uczynków miłosierdzia nie da się natomiast zakwestionować. Czyny Karola, jego kochające serce to głos Boga miłującego świat, człowieka.
Czytając biografię Karola, jedną z najstarszych (1592), napisaną jeszcze przed kanonizacją przez Carlo Bascape’ (sekretarza i oddanego współpracownika arcybiskupa, naocznego świadka jego życia), dowiadujemy się, że zorganizował on w mieście konfraternię w kościele św. Jana, której celem było prosić Boże Miłosierdzie o łaski dla skazańców oraz pobożnie towarzyszyć im podczas drogi na miejsce kaźni i udzielać im chrześcijańskiego pocieszenia.
Fascynujące są opisy różnych inicjatyw św. Karola podczas dramatycznych miesięcy trwania dżumy. Świadczą one o jego swoistej wyobraźni miłosierdzia. Np. arcybiskup wydał polecenie dotyczące wspólnej modlitwy w czasie trwania zarazy. Dzwony zapraszały do niej o regularnych porach i msze były celebrowane przy ołtarzach na otwartym terenie, aby mogły być widoczne przez tych, którzy byli zamknięci w domach. Przemieniało to całe miasto w jeden wielki Kościół. Siedem razy w ciągu dnia i nocy największy dzwon katedry wzywał mieszkańców Mediolanu do modlitwy. Na jego głos mieszkańcy zamknięci w domach recytowali litanię i psalmy zawarte w wydanej na tę okazję książeczce. Bascape’ dodaje, że ta pobożna praktyka była wzruszająca. Każda ulica lub plac stanowiły pewnego rodzaju chór, ponieważ mieszkańcy podczas modlitwy podchodzili do okien i do drzwi, modląc się na głos i nawzajem się nasłuchując. Przypominało to cele monasteru – modlono się wspólnie w ciągu dnia i nocy, słysząc pobożne głosy modlitwy ze wszystkich ulic i domów.
W innym miejscu Bascape’ podaje, że Karol zarządzał publiczne procesje pokutne, wzywając cały lud do pokuty, aby błagał Boga o Miłosierdzie i odsunięcie zarazy. Opublikował list, w którym zachęcił lud, aby do procesji dodać post, okazując w ten sposób wewnętrzny żal i skruchę. Urzędnicy początkowo byli przeciwni tej decyzji, jednak nie przeciwstawiali się zbytnio, ponieważ widzieli straszliwe skutki, które niosła choroba. Bascape’ relacjonuje przebieg jednej z takich procesji: przed rozpoczęciem Karol sypał każdemu popiół na znak pokuty, sam szedł na przedzie, ubrany w kapę fioletową z kapturem na głowie. Stopy miał bose, na szyi sznur, jak się czyni u skazanych na śmierć. Niósł wielki krzyż i idąc ku niemu kierował swój wzrok z błagalną prośbą o przebaczenie. Karol smutny jak skazaniec błagał Boga o miłosierdzie dla swoich najdroższych dzieci. W tym miejscu Bascape’ dodaje swój komentarz: Jestem pewien, że już od początku Karol ofiarował swoje życie dla ich zbawienia, jak potem publicznie przez czyny pokazał, że dobry pasterz to ten, który oddaje życie dla swoich owiec.
Bascape’ w wielu miejscach opisuje miłość Karola do Boga, wyrażaną w gorliwej modlitwie i kontemplacji spraw Królestwa Bożego. Modlitwa była źródłem jego działalności apostolskiej, jego miłosierdzia. W długich godzinach adoracji, często w nocy przez łzy i refleksje wobec Ukrzyżowanego w obliczu ludzkich tragedii, Karol wyrażał Bogu dramat grzechu człowieka i błagał o miłosierdzie.
Co może zdziałać jeden człowiek i jak działa świętość? - możemy pytać i patrzeć na życie św. Karola. Tajemnicę Bożego Miłosierdzia odkrywał św. Karol w całym swoim życiu i pozostał jej wierny do końca. Stał się ikoną Chrystusa Miłosiernego – Dobrego Pasterza – dlatego dokonywał w swojej diecezji cudów dobroci, miłości, sprawiedliwości, uczciwości. Wobec takiego człowieka - biskupa pozostaje zachwyt i zaproszenie do jego szkoły miłosierdzia, a Bogu wdzięczność za dar świętego życia Karola Boromeusza, świadka miłosierdzia.
/Fragmenty referatu „Święty Karol- świadek miłosierdzia” s.M.Pauliny Łuba SCB/